2010-06-15 09:48:14
Sprawozdanie z XXIV Rajdu Rowerowego SZS "Po obu stronach Odry"
Po wielu miesiącach przygotowań w sobotę 29 maja 2010 r. sprzed Zespołu Szkół im. Ludzi Morza w Mścicach ruszył XXIV Rajd Rowerowy SZS. Wzięło w nim udział prawie 40 najaktywniejszych uczniów - sportowców ze szkół podstawowych i gimnazjów naszej gminy. Tegoroczny rajd był rajdem szczególnym. Po raz pierwszy w historii miał przekroczyć granice naszego kraju i odwiedzić zaprzyjaźnioną z Będzinem gminę Britz - Chorin - Oderberg w Niemczech. Ostatni tydzień przed wyjazdem był jednak pełen niepewności. Wszystko za sprawą powodzi, która nawiedziła Polskę. Znad naszej zachodniej granicy nadchodziły bardzo niepokojące sygnały o przekroczonych stanach alarmowych na Odrze. Rozważaliśmy nawet radykalną zmianę tegorocznej trasy rajdu. Po analizie sytuacji hydrologicznej, wielu telefonach i konsultacjach, postanowiliśmy jednak jechać zgodnie z planem. Przy pięknej pogodzie w sobotnie popołudnie, po pięciogodzinnej podróży autokarem zawitaliśmy na pole biwakowe „Country Dudek” w Gądnie nad J. Morzycko nieopodal Morynia.
Za sprawą sprzyjającej aury dość sprawnie rozbiliśmy namioty i życie obozowe zaczęło płynąć normalnym trybem, tzn. gwar i wrzawa trwała do późnej nocy głównie dzięki najmłodszym uczestnikom, którzy po raz pierwszy znaleźli się poza domem i do tego w namiotach. Dla nich wszystko tutaj było nowe, trochę tajemnicze i ekscytujące.
W niedzielę wstaliśmy bardzo wcześnie, by szybciutko zwinąć obóz i ruszyć tym razem już na rowerach na trasę pierwszego etapu do Parsteiner See w Niemczech. Po drodze obiad w stołówce szkolnej w Moryniu, krótki postój w Cedyni pod pomnikiem upamiętniającym zwycięską bitwę Mieszka I z wojskami margrabiego Hodona i już most w Osinowie Dolnym. Tutaj ogromna kolejka aut, ale wszak rower to jednoślad. Sprytnym manewrem pozostawiliśmy zdumionych kierowców za sobą i już pomknęliśmy po niemieckiej stronie. Zaraz po przekroczeniu granicy poczuliśmy, że rowerzyści nie są tutaj intruzami. Wzdłuż ruchliwej szosy biegła ścieżka rowerowa. Jechaliśmy bezpiecznie, mogąc równocześnie obserwować jak żyją nasi zachodni sąsiedzi. Chociaż grupy rowerowe nie są tutaj zapewne niczym nowym, to nasza licząca niemal 50 osób, wszyscy w kaskach i żółtych kamizelkach odblaskowych, składająca się z trzech kolumn wzbudzała jednak duże zainteresowanie. No i ta DYSCYPLINA i PORZĄDEK, tak ceniony w tym kraju. Po kilku kilometrach opuściliśmy ruchliwą trasę wiodącą do Berlina i skręciliśmy na Oderberg. Niestety, kiedy minęliśmy tą miejscowość pogoda zaczęła się pogarszać. Mżawka zmieniła się w deszcz, a przez ostatnie osiem kilometrów dzielące nas od kempingu nad Parsteiner See jechaliśmy w strugach ulewnego deszczu i do tego niemal cały czas po górę. Szczęśliwie choć lekko rozproszeni, dotarliśmy na miejsce. Kemping miał na szczęście bardzo dobrze wyposażone zaplecze socjalne. Dzieciaki szybko przebrały się w suche rzeczy i wykorzystując chwilową – jak się potem okazało – poprawę pogody szybko i sprawnie rozbiły obóz. Następnego dnia mieliśmy w planie przejażdżkę do odległego o 17 km. Niederfinow na podnośnię statków i do gotyckiego klasztoru w Chorin. Niestety przez cały dzień od rana padało, a chwilami wręcz lało. Nie było najmniejszego sensu gdziekolwiek ruszać się. Cały dzień poświęciliśmy na suszenie przemoczonych rzeczy. Dzięki temu, że w sanitariatach cały czas było włączone elektryczne ogrzewanie odbywało się to dość sprawnie. W krótkich przerwach w opadach deszczu rajdowicze dokazywali na doskonale wyposażonym placu zabaw. Wielka szkoda, że pogoda sprawiła nam taki zawód, bo i samo jezioro z czyściutką wodą i bardzo bezpieczne kąpielisko byłoby wielką atrakcją tego rajdu. Z niepokojem we wtorek patrzyliśmy w niebo i wsłuchiwaliśmy się w telefoniczne komunikaty napływające od przyjaciół z kraju. Według tego co oni widzieli na swoich monitorkach od rana nie powinno już padać. Rzeczywistość była zupełnie inna. Na szczęście przed południem przestało. Szybka decyzja. Zwijamy obóz i w drogę. Ruszyliśmy dokładnie w południe i po czterech godzinach jazdy byliśmy w Moryniu. Tradycyjnie już obiad w szkole i ponownie biwak w Gądnie. Ognisko do późnej nocy z prawdziwym festiwalem piosenki turystycznej. Rano korzystając z łaskawości aury (temperatura może nie była rewelacyjna, ale nie padało) zwinęliśmy obóz i ruszyliśmy do Myśliborza. To był chyba najfajniejszy etap. Pogoda poprawiała się z kilometra na kilometr. Na miejsce naszego ostatniego na tym rajdzie biwaku dotarliśmy w promieniach słońca. Dzięki temu nawet bardzo długi podjazd do rogatek miasta przy bardzo mocnym, przeciwnym wietrze dało się jakoś przeżyć. Cały następny dzień cieszyliśmy się piękną, słoneczną pogodą. Do południa było zbiorowe wyjście na basen, a po południu odbył się chrzest, tych, którzy w rajdzie brali udział pierwszy raz. Było jak zawsze przy tej okazji: wesoło, hałaśliwie i dowcipnie. Wieczorem pożegnalne ognisko. Następnego dnia przy pięknej pogodzie zwinęliśmy obóz i via Mc Donald’s wróciliśmy do domu. Przed szkołą w Mścicach zameldowaliśmy się o 17-stej. Po XXIV Rajdzie rowerowym SZS pozostały tylko wspomnienia i żal, że pogoda zepsuła nam tak pięknie zapowiadający się etap w Niemczech.
Łącznie przejechaliśmy w ciągu 7 dni rajdu 150 km, nocowaliśmy w trzech atrakcyjnych miejscach nad jeziorami, odpłatność uczestnika rajdu wynosiła tylko 260 zł., dzięki dofinansowaniu z Euroregionu POMERANIA. Za rok jubileuszowy 25 rajd rowerowy ?
Organizatorzy :
Gminny Zarząd Szkolnego Związku Sportowego w Będzinie
.
Biwak w Gądnie na polu biwakowym "Country Dudek" nad Jeziorem Morzycko
.
.
Monumentalny obelisk na Górze Czcibora upamiętniający bitwę pod Cedynią w 972 roku
.
.
Pan Piotr Frątczak opowiada rajdowiczom o bitwie pod Cedynią
.
.
Plac zabaw na kempingu Parsteiner See - ulubione miejsce spędzania czasu w krótkich chwilach bez deszczu.
.
.
W wolnych chwilach rajdowicze pstrykali fotki, wśród nich trafiały się takie perełki
.
.
Neofici już zaliczyli wszystkie próby, teraz pokornie czekają na pasowanie - pole biwakowe "Szkuner" w Myśliborzu
.
.
Pasowanie nowej rajdowiczki